wtorek, 24 maja 2011

Let's play how to say! 5 and the last

Kochani!
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, więc w specjalnym wydaniu Let's play how to say mamy dla Was piosenkę pożegnalną. Nauczcie się słów i razem z dziewczynką na obrazku wykonujcie kroki taneczne! Mamy nadzieję, że miło spędziliście z nami czas.
Miłej zabawi u cudownych wakacji!
Kasia



niedziela, 8 maja 2011

Wycieczka dla całej rodziny!

Witam wszystkich starszych i młodszych!
Z racji tego, że wciąż trwa weekend chciałabym przedstawić Wam ciekawe miejce do spędzenia czasu całą rodziną. Gdy nastaje wolny czas, wolny dzień, pojawia się czasem problem: gdzie zabrać dzieci? Co nowego i przede wszystkim ciekawego im pokazać? Dlatego proponuję Wam dziś gdyński Adventure Park w Kolibkach. 
Jak opisuje strona internetowa tegoż parku jest to: niezwykłe miejsce dla nieprzeciętnych ludzi, stworzone przez pasjonatów mocnych wrażeń, ludzi kochających wypoczynek i sporty na wolnym powietrzu, nie bojących się ciekawych nowych wyzwań i przygód. Specjalnie dla Was na dawnym torze motocrossowym wśród pięknego lasu z widokiem na Zatokę Gdańską zostały przygotowane niezliczone atrakcje.
Kolibki Adventure Park Gdynia oferuje m. in. takie atrakcje jak park linowy, quady, ściankę wspinaczkową, paintball, strzelnicę czy dziecięcy park przygód. Jak widać, każdy znajdzie coś dla siebie.
Zapraszam do odwiedzenia strony parku, by dowiedzieć się czegoś więcej.






Monika

piątek, 6 maja 2011

Osiedla zamknięte- pozornie bezpieczne niebezpieczeństwo.

"Dzieci, idźcie się pobawić na podwórko.'
Jak wielu rodziców mówi lub chciałoby powiedzieć tak do swoich pociech, z nadzieją, że zabawa na świeżym powietrzu będzie oderwaniem od komputera, telewizora i wszystkich innych psujących wzrok elektronicznych sprzętów, że będzie lubianą i zdrową rozrywką, bo jak wiadomo dzieci potrzebują dużo ruchu. Każdy z tych rodziców za pewne chciałby mówić to ze spokojem i pewnością, że za progiem nie czycha na dzieci żadne niebezpieczeństwo, za równo w postaci pędzącego samochodu jak i możliwości zgubienia się, spadnięcia z huśtawki, czy śmiechu rówieśników. Najlepiej jeszcze byłoby gdyby dziecko się nie przewróćiło i nie pobrudziło ubranka. Idealnym więc rozwiązaniem wydaje się być zamieszkanie w osiedlu zamkniętym.
  Popularne ostatnimi czasy jest budowanie zespołów mieszkaniowych odgrodzonych od reszty miasta płotem i furtką na klucz lub kod. Niektóre, te bogatsze, oprócz zabezpieczenia w postaci ogrodzenia są wyposażone również w monitoring. Według przepisów na określoną liczbę mieszkań musi przypadać odpowiednia ilość placów zabaw, więc i te osiedla mają wewnątrz swoje place, często dużo atrakcyjniejsze niż te nieogrodzone. Wydaje się więc wspaniałym pomysłem mieszkać w takim miejscu, móc w każdej chwili spojrzeć przez okno i obserwować swoją pociechę, móc ją bez problemu zawołać na obiad, a wydając polecenie 'nie wychodź poza furtkę' upewnić się, że się nie zgubi i zbytnio nie oddali, a jeżeli będzie próbowało lub zacznie dziać się coś niebezpiecznego Pan Ochroniaż oglądający monitory monitoringu na pewno zainterweniuje. Czy mają rację? Pewnie tak, jednak trzeba zauważyć, że często rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że ich troska pozornie o dziecko jest troską o ich samych i pozorne bezpieczeństwo ich dzieci pełni jedynie funkcję uspokojenia ich samych, a dzieciom stwarza niebezpieczeństwo w innej postaci.
Dlaczego jest tak w tym przypadku? Kiedy odwiedzałam znajomą mieszkającą w takim właśnie osiedlu miałam okazję zaobserwować chłopca, który regularnie co 2 minuty przejeżdżał pod jej oknem na rowerze wykonując w kółko tę samą trasę. Wydało mi się to bardzo smutne, że nie może on pojechać po ścieżce rowerowej w jakieś nowe miejsce, ciekawsze, lub pojeździć na około osiedla z kolegami zza furtki. To jeszcze nie jest dużym problemem. Większe rodzą się wtedy, kiedy dzieci wchodzą w relację z rówieśnikami z innego osiedla. Dla tych 'innych' nie lada zaszczytem jest kiedy ich znajomy wpuści ich na swój teren, zabawa toczy się przednia, jednak znanych jest wiele przykładów, kiedy granica osiedla stwarza niezdrowe relacje. Na przykład mecz w piłkę 'osiedlowi' kontra 'inni'. Gra była wspaniała do czasu, kiedy 'inni' zaczęli wygrywać. Wtedy 'osiedlowi' wygonili ich ze swojego podwórka, zwyzywali i nie chcieli ich więcej wpuścić. Tak dzieje się bardzo często. Dzieci bawią się świetnie na placu zabaw, które jak już wspomniałam w osiedlach zamkniętych są często nowocześniejsze niż te poza nimi, do czasu kiedy się nie pokłócą. To tworzy w dzieciach mieszkających w osiedlach zamkniętych poczucie elitaryzmu, wyższości, nie chcą się bawić z tymi gorszymi lub po prostu tymi innymi. Bardzo ciekawa i za pewne wartościowa jest bliższa więź między sąsiadami takiego osiedla, jednak wśród dzieci często jest źródłem rywalizacji z 'rówieśnikami spoza muru'. Inna krzywda jaką osiedle zamknięte może sprawić dzieciom to sytuacja, kiedy koledzy umawiają się np. na piłkę na boisku przy szkole, a dziecko mieszkające w osiedlu nie może pójść z nimi, bo jemu wolno się bawić wyłącznie na 'swoim terenie'. Takie dziecko jest często przez rówieśników dyskryminowane, oni nie chcą ciągle przychodzić na jego podwórko tylko dlatego, że on nie może wyjść. Tym samym jest ono skazane jedynie na sąsiadów, a z kolegami z klasy będzie miało mniejszy, lub nieprzyjemny kontakt.
  Cieszę się, że dotrwaliście do końca tego postu. Mam nadzieję, że był ciekawy i skłaniający do refleksji. Zapraszam więc do komentowania!
Kasia

czwartek, 5 maja 2011

w co ubrać się mam...?

See you again !
     Tym razem chciałybyśmy podjąć niezwykle ważną w dzisiejszych czasach kwestię ubioru dzieci  zarówno w przedszkolach, zerówkach, jak i szkołach podstawowych. Przyglądając się dzieciom odbieranych lub przyprowadzanych rano do placówki przedszkolnej nie sposób jest nie zauważyć, że w ogromnej przewadze to ubrania dzieci- nie jakby się mogło wydawać - dorosłych, opiekunów posiadają metki znanych sklepów, oczywiście ze specjalnym dopiskiem FOR KIDS.
   Należałoby się zastanowić, czy chcemy wyuczyć nasze dzieci postrzegania i oceniania swoich rówieśników tylko przez pryzmat ubioru, co niestety ma odbiło już się piętnem na różnych płaszczyznach relacji społecznych. Najczęściej przejawia się to jednak u dziewcząt w wieku gimnazjalnym, gdzie nawet podczas rozmowy o lekcjach , czasami naprawdę nieświadomie  lub dyskretnie przyglądamy się ubiorowi koleżanek.
       Niestety, jak to bywa w przypadku zróżnicowanego poziomu   socjalnego, czy ekonomicznego rodzin polskich, istnieje grupa dzieci, których kieszonkowe od rodziców jest w stanie pokryć koszty nowej firmowej bluzeczki, natomiast drudzy muszą na to zapracować samodzielnie.
      W przypadku wspomnianych na początku przedszkoli, owszem- widok schludnej i zadbanej dziewczynki, czy chłopca w sandałkach firmy "Bartek" budzi aprobatę opiekunów grup przedszkolnych, że dziecko pochodzi z porządnej rodziny, ale nie zapominajmy, że dzieci ubrane w skromniejszej garderobie mają o wiele częściej więcej do zaoferowania swoją osobą, niż np.dziewczynka krzycząca na cały sklep, chcąc poinformować mamusie, że chce nową sukieneczkę.

środa, 4 maja 2011

Problemy z zapamiętywaniem angielskich słówek ?

Drogie dzieci!
    Już nie musicie szukać coraz to nowszych sposobów na zapamiętywanie nieliczonej ilości słówek, żeby dostać dobrą ocenę ze sprawdzianów, czy kartkówek. Otóż kilka lat temu pomysłowi autorzy nieliczonych ilości podręczników do języka angielskiego i słowników wpadli na pomysł, aby uczyć się anglojęzycznych nazw przedmiotów poprzez zapamiętywanie ich obrazków znajdujących się na tzw. FISZKACH.        
    Metoda ta jest o tyle przyjemna, a co ważniejsze dla dzieci w wieku przedszkolnym, i wczesnoszkolnym  może być łączona w zabawo- naukę grupową. Cała trudność polega na tym, z  każdej fiszki, przypominającej karty do gry odczytywać kolejno słówka, (zależy którą stroną je podniesiemy - i tłumaczyć z języka polskiego na angielski, lub odwrotnie).
    Metoda jest już sprawdzona i o tyle efektywna, że dzieci wykazują olbrzymią chęć powtarzania słówek już im znanych oraz poszerzanie swojej wiedzy.

 Zachęcamy Was do wybrania się do najbliższej księgarni językowej i zaczęcia przyjemnej nauki niedrogim kosztem lub poproście rodziców o cudowny i praktyczny prezent na Dzień Dziecka :-)
Sandra

Akademia umysłu

Akademia Umysłu to seria programów, które mają na celu rozwijać zdolności intelektualne. Pośród nich możemy znaleźć ćwiczenia poprawiające koncentrację, pamięć oraz szybkie czytanie. Są kierowane do osób w każdym wieku. 

Każdą wymienioną powyżej umiejętność możemy rozwijać dzięki serii różnych ćwiczeń. Przed wyborem ćwiczenia możemy zobaczyć jego podgląd i opis, który poza instrukcją daje również informacje o tym co dzięki zadaniu będzie rozwijane. Możemy samemu wybrać poziom trudności ćwiczenia lub wybrać tryb nauki, wtedy automatycznie program skieruje nas na poziom wyżej jeżeli osiągniemy odpowiednie wyniki. Wystarczy jedynie 12 minut ćwiczeń dziennie, aby w niedługim czasie zaobserwować pozytywne efekty. Program jest prosty w obsłudze i w zasięgu kieszeni każdego rodzica. Z programu może korzystać wielu użytkowników i zapisywać wyniki, jest to znakomita zabawa pro-edukacyjna dla starszych i młodszych.

Więcej informacji oraz opinie można znaleźć na stronie www.akademiaumyslu.com.pl 
 Kasia

wtorek, 3 maja 2011

Szkoła prywatna czy publiczna?

Witam rodziców, przyszłych rodziców oraz wszystkich innych!
Przychodzi taki moment w życiu, kiedy dzieci zaczynają dorastać, a my zastanawiamy się, do jakiej szkoły zapisać je. I wtedy pojawia się problem: którą szkołę wybrać? Niekiedy rozważamy wybór szkoły prywatnej, gdyż czasem się wydaje, że uczniowie takich szkół mają większe szanse na lepszy rozwój talentów, charakteru itd.
W dzisiejszym poście zajmę się omówieniem zalet i wad i porównaniem szkół publicznych oraz prywatnych, co być może ułatwi rodzicom wybór odpowiedniej szkoły dla ich dziecka.
Podstawową zaletą szkół prywatnych jest to, że nie podlegają zwierzchnictwu odgórnemu, ale są po części autonomicznymi organizacjami. Tym samym, decyzje, które są podejmowane przez dyrektora danej placówki mogą być inne niż te, podejmowane przez dyrektorów szkół publicznych. Co więcej, szkoły prywatne dysponują znacznie większymi środkami pieniężnymi niż publiczne, budżet zbudowany z comiesięcznych opłat uczniów jest znacznie większy niż budżet finansowany z państwowej kasy. W ten sposób takie środki mogą być lepiej wykorzystane. Na pierwszy rzut oka widać w jakim stanie są szkoły prywatne, a w jakim publiczne. Mamy tu bolesne zderzenie wyposażenia z ubiegłego wieku (w większości przypadków) i świetnego wyposażenia szkół prywatnych. Nowoczesny sprzęt, pełne wyposażenie sal, dbałość o detale, stać na to tylko szkoły prywatne. W przypadku szkół publicznych z reguły brakuje wszystkiego. Komfort nauki niestety nie jest zbyt duży. Kolejną dużą zaletą szkół prywatnych jest mniejsza liczba uczniów. To podnosi znacznie standard nauki. Lekcje odbywają w małych grupach, przez co nauczyciele mają lepszy kontakt z uczniami, większą możliwość indywidualnego podejścia do ucznia. W szkołach publicznych klasy są po prostu przeludnione, a szczególnie boleśnie widać tego konsekwencje podczas lekcji języków obcych, brakuje wtedy możliwości swobodnego doskonalenia umiejętności bardzo ważnych w nauce języka, czyli mówienia czy prowadzenia konwersacji. Pozytywną stroną wspomnianego "przeludnienia" jest fakt, że dzieci od najwcześniejszych lat uczą się życia i współpracy z dużą ilością osób i oczywiście z osobami z różnych środowisk. Szkoły prywatne nie są zbyt wychowawcze pod względem przystosowania młodych do społeczeństwa. Stwarzają swoim uczniom poczucie autonomii, odrębności od innych, a dodatkowo ten fakt potęgują inne czynniki. Mała liczba uczniów, których większość jest bardzo zamożna powoduje, że czują się oni inni niż reszta uczniów, a w konfrontacji z uczniami ze szkół publicznych, lepsi, bynajmniej w ich mniemaniu. W dobrych szkołach prywatnych lepiej opłacani nauczyciele są mniej sfrustrowani i mają więcej cierpliwości do dzieciaków. Ale w najlepszej wierze możemy im zafundować wyścig szczurów od najwcześniejszych lat, a do tego wychować sobie w domu małego snoba, który szanuje tylko lepiej ubranych od siebie ludzi. To rodzi duże dysproporcje społeczne, już na starcie. Absolwenci szkół prywatnych wkraczają pewniej na rynek pracy, nawet jeśli ich umiejętności nie różnią się diametralnie od umiejętności uczniów szkół publicznych, a czasami ci drudzy znacznie przewyższają tych pierwszych pod względem ambicji i zaangażowania. Nie można generalizować, wszędzie są zarówno zdolni i ambitni jak i wręcz przeciwnie, jednak dzielenie uczniów tym sposobem na tych teoretycznie „lepszych” i „gorszych” nie wróży dobrze współpracy osobom z tych dwóch grup w niedalekiej przyszłości. A na tej współpracy będzie się opierało społeczeństwo. Nasze społeczeństwo, od którego będzie zależała też przyszłość kraju.
Jak widać wszystko ma swoje wady i zalety, zanim "poślemy" dziecko do pozornie najlepszej szkoły, trzeba  zastanowić się dogłębnie nad wyborem właściwej szkoły oraz przede wszystkim nad tym, jaką osobowość ma dziecko i co może na nie negatywnie wpływać.



Monika

Źródła:
http://www.crazy4skydive.pl/prywatna-vs-publiczna.html