środa, 23 marca 2011

Technologia w edukacji?! Bzdura

Technologia jest w dzisiejszych czasach bardzo szeroko pojętym terminem. Cechuje ją wiele zalet, a i również wad, na których się skupimy w tym poście. Technologia jest świetnym elementem naszego życia dopóki nie zacznie go zakłócać. Mamy tu na myśli uzależnienia od komputerów, telewizji, różnych konsoli, ale i nie tylko. Telefony komórkowe i laptopy źle wpływają np. na płodność , jeśli są używane ( np. przechowywane w kieszeni telefony) zbyt blisko narządów płciowych i okolic podbrzusza, ponadto telefony mogą mieć znaczący wpływ na występowanie migren, gdy np. śpimy z komórką przy głowie.

Coraz rzadziej, ale mimo wszystko bardzo często dzieci słyszą od swoich rodziców „kiedy ja chodziłem do szkoły nie było komputerów i wszyscy dawaliśmy radę”, podobne słowa słyszymy na temat telefonów komórkowych i tym podobnych urządzeń. Można się domyślić, że reakcja dziecka na takie słowa raczej nie jest entuzjastyczna, ale gdyby zastanowić się głębiej.. czy rodzice nie mają racji?

Ostatnimi czasy w szkołach pojawiają się wszelkiego rodzaju sprzęty elektroniczne, zacznijmy może od kserokopiarek. Jesteście w stanie wyobrazić sobie jak student by przeżył bez tego podstawowego sprzętu? My też nie, a jednak kiedyś było to możliwe. Czy kopiarki faktycznie są takim cudem świata? Nie sądzimy.. przede wszystkim kserowanie notatek, książek jest swego rodzaju kradzieżą, a kraść jak wiadomo nie można. Po drugie to właśnie ten sprzęt jest jednym z powodów, dla których na wykłady uczęszcza coraz mniejsza liczba osób, bo po co marnować czas jeśli można za 5zł dostać treści na papierze, przygotowane idealnie do wkucia zaraz przed egzaminem? Z tym wiąże się kolejna wada kopiarek, kiedy zakuwamy materiał z „kserówek” (którego często w ogóle nie rozumiemy, bo każdy ma inny styl tworzenia notatek), to zaraz zapominamy i dzięki temu zamiast wyżej wykształconej elity mamy grupę osób z papierkiem pamiętających ze studiów niewiele albo nic.
Myślimy, że możemy już dać spokój kserokopiarkom i tym razem wziąć na afisz elektroniczne tablice edukacyjne. Jasnym jest, że każde dziecko, które widzi jej działanie odkrywa, jaką frajdą może być nauka. Jednak powiedzmy sobie szczerze, jakie dziecko miało kiedykolwiek okazję działanie takiej pomocy naukowej zaobserwować? My nie jesteśmy w stanie przytoczyć żadnego przykładu. Dlaczego? Dlatego, że nauczyciele najzwyczajniej w świecie nie potrafią ich wykorzystać. Nawet jak jakimś cudem poznają tajniki jej użytkowania (bo na studiach niestety tej wiedzy nie dostają), to nie potrafią, albo zwyczajnie nie chce im się wymyślać ciekawej lekcji do której można by tablicę użyć.
Komputery.. rzutniki.. znamy szkoły, w których jest jeden komputer w każdej sali przy biurku nauczyciela, u nas na uczelni w każdej auli jest komputer.. czasem zdarzy się, że nauczyciel/wykładowca przygotuje dla uczniów prezentację multimedialną. Można sobie pomyśleć- fajny pomysł, ale przyglądając się jak to wygląda w praktyce.. uczniowie/studenci najzwyczajniej przestają słuchać wykładowcy i widząc materiał na rzutniku bezmyślnie przepisują każde słowo. Jest to wspaniałe wyjście w przypadku, gdy nauczyciel jest leniuchem. Przymrużymy oczy na fakt, iż wielu prowadzących zajęcia, podobnie jak z tablicą multimedialną, nie potrafią rzutnika, a czasem nawet komputera, włączyć. Zostając przy temacie prezentacji multimedialnych, są one uważane, za dobry sposób aktywizacji ucznia i proponuje się uczniom przygotowywanie ich na zajęcia w ramach referatu. Dlaczego i one są złe? Tutaj powodów jest wiele. Po pierwsze, kiedy uczniowie wygłaszają taki referat bardzo często koledzy z klasy/grupy ich po prostu nie słuchają. Zajęcia nie są prowadzone przez nauczyciela, to są tylko koledzy, więc dyscyplina nie musi być zachowana, w takich sytuacjach zajęcia tracą sens. Poza tym taka forma lekcji często znów jest przejawem lenistwa nauczyciela, a prezentacje, robione często na szybko, żeby podnieść sobie ocenę z danego przedmiotu i w efekcie nie przynoszą żadnej wiedzy.
Rozważając problem technologii nie można pominąć telefonów komórkowych, które na etapie podstawówki nie powinny się u dzieci pojawiać. Prawdą jest, że nie potrzebują one telefonów i nigdy nie wykorzystują ich podstawowej funkcji- komunikacyjnej. Komórki służą dzieciom do gier, a jak wiadomo są znane zdrowsze formy rozrywki, często są one narzędziem podnoszenia hierarchii, im lepszy telefon tym bardziej lubiany kolega/koleżanka, myślę, że od razu widać, że ta reakcja nie jest zdrowa. Zaobserwować można jeszcze jeden problem, który telefony komórkowe tworzą, otóż kiedy dzieci wiedzą, że w każdej chwili mogą sięgnąć do kieszeni i skontaktować się z rodzicem przestają samodzielnie myśleć. Z najmniejszym drobiazgiem wykręcają numer mamy, co nie tylko ogranicza ich działanie poznawcze, ale również dla mam staje się z czasem irytujące. W brew pozorom zakłóca się też u dzieci poczucie bezpieczeństwa, sieją panikę i wykonują telefony alarmowe w sytuacjach zupełnie absurdalnych.
Na koniec poruszymy jeszcze sprawę zajęć z technologii informacyjnej w szkołach. Program zajęć jest w ogóle nieadekwatny do umiejętności dzieci. Na pierwszych zajęciach rysują one myszkę i klawiaturę, podczas gdy ze sprzętem tego rodzaju mają do czynienia na co dzień i często są bieglejsze w używaniu np. przeglądarek internetowych od dorosłych. Nie mają szansy rozwijać swoich umiejętności i zainteresowań w tym kierunku w szkole. Co więcej nie są przestrzegane przed niebezpieczeństwami jakie niesie za sobą Internet, komputer i wszystkie inne elektroniczne sprzęty, wpuszczane na głęboką wodę bez przygotowania i pomocy. Lenistwo rodziców ma tutaj dużą winę. Najłatwiej jest włączyć dziecku bajkę w telewizji lub grę na komputerze i mieć je z głowy na najbliższe 2 godziny. Skoro już poruszyłam temat bajek, również telewizja jest narzędziem ograniczającym wyobraźnię dzieci, ogłupiającym, przekazującym często treści nieadekwatne do ich wieku, przemoc lub też kreują postacie „idealne” (np. księżniczki czy super-bohaterowie), które dzieci chcą naśladować, a to niesie za sobą przykre konsekwencje za równo fizyczne jak i w psychice pociech.

Podsumowując.. technologia w edukacji miejsca mieć nie powinna, tradycyjne metody nauczania/wychowania można zastępować alternatywnymi, ale najlepiej jak najdalej od tych najnowocześniejszych.

S.M.K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz